fot. Daniel Siwak
autobusy organizacja komunikacji pasażerowie

Na liniach 78, 98 i 99 dodatkowe kilometry do wyjeżdżenia od zaraz

Wolałbym nie, ale zaczynam coraz częściej myśleć, że łódzka komunikacja miejska to taka puszka pandory. Co chwila coś się dzieje, a pasażerowie jedynie mogą sobie na to wszystko powzdychać. Przy większości zmian jakie są wprowadzane, zostają postawieni przed faktem dokonanym.

A jeśli tak nie jest, to mogą jedynie oswoić się nie więcej niż na tydzień wcześniej ze zmianami, jakie Zarząd Dróg i Transportu chce im zafundować. Podobnie było w lutym tego roku, kiedy to miała nastąpić mała rewolucja na liniach 59, 64, 65, 65A, 73, 76, 79, 81, 83, 87, 93 i 95A. Komunikacja na Radogoszczu zostałaby wywrócona do góry nogami.

Wiceprezydent Radosław Stępień zatrzymał zmiany, ale nie obyło się bez “drobnych korekt” w godzinach odjazdów wybranych linii. I wtem nastała nieoczekiwana zamiana zajezdni. Chodziło o zamianę zajezdni na liniach 98 oraz 99 i 99A. Ta pierwsza od co najmniej czterech lat obsługiwana była autobusami z EA-2, czyli zajezdni na Nowych Sadach.

fot. Daniel Siwak

“Dziewiątki”, jak je nazywają potocznie pasażerowie, od mniej więcej podobnego okresu, obsługiwane były pojazdami z EA-1 (dawna EA-3), czyli z zajezdni na Limanowskiego. Po zmianach okazało się, że trasa linii 98 magicznie nieco się wydłużyła. Do tej pory z krańcówki Janów autobusy zjeżdżały przez aleję Bandurskiego, Maratońską, aleję Waltera-Janke do Nowych Sadów. Teraz z tej samej krańcówki autobusy dojeżdżają do skrzyżowania alei Mickiewicza z aleją Włókniarzy i dalej tą ulicą do ul. Limanowskiego i do zajezdni.

Na podstawie danych z Google Maps zmierzyłem obydwie odległości. Z przystanku Mickiewicza – Żeromskiego do EA-1 jest blisko 5,6 kilometra, do EA-2 niecałe 5 kilometrów. Być może pół kilometra to niewiele, ale z tego co kojarzę, to Zarząd Dróg i Transportu płaci MPK Łódź także za odcinek zjazdowy i wyjazdowy. Jednak pojawia się inna kwestia. Kursy zjazdowe i wyjazdowe trwają bardzo długo, bo pojazdy muszą przejechać pół miasta, aby włączyć się na trasę. Mogłoby się wydawać, że to jednorazowa sytuacja. Jednak niestety nie…

Jak podaje Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Łodzi, od wtorku 1 kwietnia linię 78 i 78A przestaje obsługiwać zajezdnia przy ul. Limanowskiego. Codzienny tabor na wspominaną linię ma być wysyłany z Nowych Sadów. Do tej pory autobusy od alei Włókniarzy zjeżdżały przez ul. Limanowskiego. Teraz zapewne będą zjeżdżały przez aleję Włókniarzy, aleję Bandurskiego, aleję Waltera-Janke do Nowych Sadów.

fot. Daniel Siwak

Na podstawie danych z Google Maps znów zmierzyłem obydwie odległości. Od przystanku Wielkopolska – Pułaskiego do EA-1 jest niespełna kilometr, natomiast do EA-2 dystans ten wynosi nieco ponad 8 kilometrów! Chyba nie muszę mówić, że to pod kątem logistyki transportu jest to decyzja przynajmniej dziwna, aby nie powiedzieć – kontrowersyjna. I znów kursy zjazdowe i wyjazdowe będą trwać bardzo długo, bo pojazdy będą musiały przejechać pół miasta, aby włączyć się na trasę.

Oczywiście zmiana zajezdni, to także zmiana pojazdów. Na linii 98 kursujące tam Mercedesy Conecto oraz Mercedesy Citaro, zostały zamienione na Solarisy Urbino 18. Na linii 99 i 99A Solarisy Urbino 18 zastąpiono Mercedesami Conecto i Mercedesami Citaro oraz Solarisami Urbino 18. Podobnie jak przy “dziewiątkach” zapewne stanie się z 78 i 78A. Analizując te trzy przykłady, nie umiem sobie wytłumaczy jaką logiką Zarząd Dróg i Transportu się kierował. Może Wy wiecie? Wszystko kosztuje, ale przecież Łódź jest taka bogata…

komentarzy

Kliknij tutaj, aby dodać komentarz

  • Co do 57 się zgadzam, że lepiej by wyszło na EA-2. Z resztą to nie jest tak, że tylko opisane linie tworzą pustokilometry. Ale to już chyba tak będzie zawsze. Kiedy były trzy zajezdnie, ruch się w miarę dobrze rozkładał. Teraz takie sytuacje będą się zdarzać.

  • No bez przesady, obsługa linii przez kilka zajezdni to nic dziwnego i Łódź jest chyba jedynym tak dużym miastem z liniami ściśle przywiązanymi do jednej zajezdni. Tutaj narzekasz na dodatkowe kilometry zjazdów a linie z krańcówkami przy obu zajezdniach robią te (zazwyczaj – jeszcze nie widziałem pasażera w zjazdowej 57 z Karpackiej, która miałaby 3 razy krótszą trasę na NS) puste kilometry każdego dnia, czego można uniknąć właśnie przez obsługę mieszaną.

  • "Wystarczyłoby, gdyby zajezdnie wymieniły się kilkoma-kilkunastoma pojazdami"

    Ta, i jeszcze czego? I jak potem kierowca ma jeździć bez swojej ceraty i proporczyków?

  • Podobno chodzi o urządzenia do liczenia pasażerów, które są w autobusach z Nowych Sadów, nie ma ich w autobusach z Limanowskiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że linie te obsługiwane są autobusami przegubowymi, a jednym z występujących w MPK modeli autobusów przegubowych (Solaris Urbino 18) dysponują obie zajezdnie. Jedyne różnice to rok zakupu (Limanowskiego – 2008, Nowe Sady – 2011) oraz wyposażenie – w tym wspomniane urządzenia do liczenia pasażerów (a także klimatyzacja, co biorąc pod uwagę pogodę, nie ma najmniejszego znaczenia oraz automaty biletowe – w które i tak nie wszystkie autobusy z Sadów są wyposażone, a więc na żadnej linii nie ma gwarancji, że przyjedzie autobus z biletomatem). Wystarczyłoby, gdyby zajezdnie wymieniły się kilkoma-kilkunastoma pojazdami. Różnicy dla obsługujących nie osób nie byłoby prawie żadnej (na Limanowskiego w biletomaty i klimatyzację wyposażone są Solarisy w krótszej wersji – Urbino 12, tak więc i ta zajezdnia byłaby w stanie obsłużyć te "cuda techniki"), ale autobusy nie wyjeżdżałyby pustych kilometrów.

    Jeszcze ciekawszy jest fakt, że MPK ogłosiło przetarg na… ręczne liczenie pasażerów na niektórych liniach.

ARCHIWUM

STREFA SPOŁECZNOŚCIOWA

DOCENIASZ MOJĄ PASJĘ?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

INFORMATOR KOMUNIKACYJNY