Poza pojedynczymi przypadkami, bardzo rzadko podróżuję ostatnio koleją. Nie zachęcają mnie wysokie ceny biletów, długość i warunki podróży czy czystość pojazdów. Jednak wczoraj postanowiłem się przełamać i postawić na kolej. Dokładnie mówiąc na Przewozy Regionalne, których łódzki zakład obsługuje trasę z Łódź – Warszawa – Łódź.
Co mnie skłoniło? Przede wszystkim dogodna pora odjazdu z Warszawy, możliwość zakupu biletu przez internet oraz podróż zmodernizowanymi za grube miliony przez Województwo Łódzkie, w miarę komfortowymi składami. Jednak po przygodzie, która zakończyła się wystawieniem „mandatu” (wezwaniem do zapłaty), jestem mocno zawiedziony całą techniczną kwestią e-biletów w Przewozach Regionalnych. Być może okaże się nawet, że nie będę odosobnionym przypadkiem.
Pociąg InterREGIO 33052 idealnie pasował do zmienionych planów powrotu z Warszawy. Aby nie ryzykować stania w długich kolejkach na dworcu centralnym, postanowiłem kupić e-bilet za pomocą systemu Przewozów Regionalnych na stronie Biletyregionalne.pl. Kilka minut i bilet w ofercie „Połączenie w dobrej cenie” za 29.90 złotych był kupiony.
Ponieważ nie miałem pod ręką drukarki, a powoli musiałem jechać dalej, zalogowałem się w serwisie na telefonie. Tam mogłem pobrać bilet w formacie PDF lub w formacie HTML z kodem 2D (kod QR). Niestety z bliżej mi nieznanych powodów ta ostatnia opcja nie działa, a przy pierwszej pojawiał się błąd pobierania.
W pierwszej chwili chciałem zapisać numer seryjny KA00XXXXXX ale pomyślałem, że konduktor przecież mi na słowo nie uwierzy. Dlatego zrobiłem zdjęcie zakupionego biletu, aby udowodnić w ogóle jego posiadanie. Był na nim ten sam numer seryjny, trasa oraz moje dane wraz z numerem dowodu osobistego, bo w formie internetowej wystawiane są bilety imienne. W razie czego wystarczyło sprawdzić te dane z dokumentem.
Wszystko zaczęło się oczywiście w momencie kontroli. Wyjąłem telefon i pokazałem zdjęcie e-biletu, który miałem wcześniej w komputerze. Wydawało mi się, że najważniejszy jest w nim kod 2D (kod QR), gdzie zawarte są wszystkie dane elektronicznego biletu. Gdybym nie miał problemów ze wcześniejszym pobraniem, to zapewne miałbym ten PDFowy bilet w komórce.
Niestety konduktor okazał się strasznym służbistą, który zamiast być dla pasażera, wygłaszał jak mantrę regulamin e-biletu, który już znałem. Co prawda dał mi szansę połączenia się internetem, ale na trasie kolejowej pomiędzy podwarszawskimi miejscowościami zasięg jest czasami fatalny. Wczoraj niestety nie miałem możliwości połączenia się z internetem.
Prosiłem, aby spróbował zeskanować kod 2D ze zdjęcia biletu, bezskutecznie. Prosiłem, aby sprawdził dane z biletu z danymi z dowodu osobistego. Przecież był on imienny! Też bez rezultatu. Odebrałem to trochę, jako złośliwość. Ale w stosunku do tego konduktora nikt nie będzie tak złośliwy, bo przecież on ma przejazdy refundowane.
Nie miałem gotówki, biletu kredytowego nie wziąłem, skoro już miałem e-bilet. Skończyło się na tym, że dostałem „mandat” prawie ośmiokrotnie większy niż cena samego biletu! Za to, że sześć godzin wcześniej przelałem na konto przewoźnika prawie 30 złotych za bilet.
Aż dziwne, że Przewozy Regionalne maksymalnie nie uprościły całej procedury. No bo kto by pomyślał, że kupując bilet w internecie i nie chcąc go drukować, trzeba mieć działający dostęp do internetu w komórce lub tablecie. Trochę to się jakoś kłóci. Co więcej dowiedziałem się, że nie jest pewne czy z mojego smartfona odczytany zostałby plik PDF. Ten przeznaczony jest przede wszystkich dla urządzeń, które mają ekran o przekątnej powyżej 7 cali. Dla tych co mają powyżej 4 cali jest HTML z kodem 2D.
„Pasażerowie Przewozów Regionalnych kupujący bilety przez internet nie będą musieli ich drukować! Wystarczy, że w czasie kontroli w pociągu wyświetlą bilet na ekranie urządzenia mobilnego: smartfona, netbooka, tabletu, laptopa czy zwykłej komórki” – brzmi komunikat na stronie Przewozyregionalne.pl.
No i wszystko fajnie, tylko wychodzi na to, że i tak bilet lepiej wydrukować, tak na wszelki wypadek. A jeśli pasażer go nie wydrukuje? Niech się modli, aby w czasie kontroli miał działający internet, albo niech od razu kupuje w komórce lub w przywoływanym iks razy przez konduktora tablecie, a nie w komputerze.
A jak kupuje przez komputer niech go zabiera do pociągu i pamięta o wygenerowaniu PDF-u. Po tej przygodzie stwierdzam, że elektroniczny system sprzedaży biletów nie kieruje tej samorządowej spółki w przyszłość. Niestety to cofa ją mocno w poprzednią epokę. Siermiężne to jakieś!
Tak dla przykładu, aby nie wyszło, że znów marudzę! Kupując bilet na przejazd PolskimBusem.com najważniejszy jest numer rezerwacji, który wygląda mniej więcej tak: 33-3301-110712-P4-0800-Łód-Wro. Jednak w przypadku tego przewoźnika zasady są diametralnie inne. Można wydrukować cały bilet, można mieć zrobione jego zdjęcie komórką, a nawet można podać kierowcy sam numer zapisany w notatniku telefonu!
„Migawkę”, czyli elektroniczny bilet okresowy MPK Łódź kupując przez internet, można mieć niezakodowanym nawet przez cały okres jej ważności. Jednym ze sposobów, jest zakodowanie jej w czasie kontroli biletów w tramwaju czy autobusie. Do tej pory w taki sposób ją kupuje i trzeba przyznać, że to naprawdę wygodne. Ktoś w obu przypadkach myśli!
Oczywiście mam prawo do reklamacji z czego naturalnie skorzystam. Jestem ciekaw jak podejdzie do tego przewoźnik. Może wyciągnie z tego jakąś lekcję na przyszłość? Będę informował na bieżąco.
Jak nie znasz zasad nie kupuj.
Miałem "technologicznego pecha", ale przecież nie powiedziałem konduktorowi tak, bo pewnie by nie uwierzył, dlatego zrobiłem zdjęcie biletu z komputera po tym, jak w komórce nie mogłem wygenerować PDF-a i kodu QR. Jednak brak możliwości weryfikacji biletu po numerze seryjnym to naprawdę cofanie się wstecz przy takim systemie e-biletu.
Czy ja wiem? Mogłem odmówić podpisania mandatu, wówczas on by trafił do windykacji i tak. Mogłem nie okazywać dowodu osobistego, to potem by się otarło o weryfikowanie tożsamości przez policję. Konduktor miał – prócz tego regulaminowego skanowania – dwie inne możliwości weryfikacji. Pisałem o nich w tekście. Mandat musi zostać anulowany, bo bilet został zakupiony. Innego scenariusza nie przewiduję.
dałeś/aś się wyruch.. PKP wystarczy podać numer biletu. Ja nie raz miałem problemy z zeskanowaniem kodu QR czy to z tableta czy smartphona (używają jakiś starych skanerów)i prawie zawsze podawałem numer rezerwacji/biletu. Chyba panu konduktorowi brakowało do premii kilku mandatów 😀 a swoją drogą jest to jeszcze mało popularny sposób kupowania biletów PKP i ludzie jakoś dziwnie się patrzą jak pracuję i podaję laptopa/tablet/smartphona konduktorowi 😉
Ja korzystam z ebiletu i nie miałem jeszcze problemu. Żeby dostać link na komórkę trzeba podać numer telefonu. Najlepiej zapisać sobie stronę jako offline i na trasie Łódź Sieradz wszystko grało. Od niedawna mam czytnik eksiążek i to jest dopiero wygoda. Muszą w sumie uznać reklamacje.