No i zaczęło się. Początek remontu i przebudowy trasy W-Z stał się faktem. Plac budowy przez ponad półtora roku obejmie rejon alei Mickiewicza oraz alei Piłsudskiego – od alei Włókniarzy i Jana Pawła II do Kilińskiego, a potem kolejne rejony. Chyba najtrudniej będzie poruszać się pasażerom MPK.
Linie 8, 12, 14 i 15 zmieniły swoje trasy. Linie 1, 7, 10 i 15A będą nadal zawieszone do odwołania. Pozostałe, czyli 2, 3, 4, 5, 6, 11, 16, 16A, Z, 41, 43 i 46 pozostają bez zmian. Pojawiła się także nowa 8A oraz tramwajowe linie zastępcze Z1, Z2 i Z3. I właśnie w nawiązaniu do nich będzie dzisiejszy tekst.
Do tej pory starałem się nie zanudzać Was kwestiami technicznymi. Jednak wydaje mi się, że akurat ten temat jest wart poświęcenia mu osobnego tekstu. Mam na myśli tytułowe rozjazdy nakładkowe i tramwaje dwukierunkowe M8C. Z resztą to będzie coś po czym będzie się na co dzień jeździło. Mam na myśli rozjazdy.
Tak naprawdę w historii remontów łódzkich torowisk w ostatnich dekadach, jest to swoista nowość. Jak się dowiedziałem, trochę wymuszona przez Zarząd Dróg i Transportu na poczet inwestycji na “wuzetce”. Inaczej tramwaj w pierwszym i drugim etapie nie dojechałby aż do ulicy Kilińskiego.
Rozjazd nakładkowy to nic innego, jak zwrotnica wraz z przejazdem międzytorowym, którą dosłownie nakłada się na istniejące już torowisko – na podkładach lub wbudowanego w ulicę. Dzięki temu, przy zastosowaniu taboru dwukierunkowego można prowadzić normalny ruch liniowy do możliwie najbliższego miejsca, gdzie toczy się remont. W zależności od rodzaju torowiska stosuje się odpowiednią podbudowę pod rozjazdem, aby ustabilizować konstrukcję.
Przeważnie jest to albo wylewka betonowa albo betonowe płyty. W Łodzi zastosowano prócz małych podkładów jakąś smoło-asfaltową wylewkę obrzuconą piachem no i naturalnie cały rozjazd montowany jest śrubami. Miejsce łączenia szyny rozjazdu z szyną na ulicy jest zespawane i wyszlifowane. Prawdopodobnie jest to konstrukcja wykonana całkowicie w Zakładzie Torów i Sieci łódzkiego MPK.
Tramwaj najeżdża na zwrotnicę, przejeżdża przez nią i może zmienić kierunek. Iglica jest ustawiona do skrętu więc w momencie przejeżdżania na wprost wszystkich wózków odbija i potem powraca automatycznie do relacji skrętnej. Jedyną moją obawę budzi rampowa szyna zjazdowa, jest strasznie krótka. Oczywiście nie jest to jakiś nowatorski patent, który został zastosowany akurat w Łodzi. W miastach europejskich jest to standardowe rozwiązanie, bo chodzi o to, aby jak najbardziej ułatwić pasażerom podróżowanie. W polskich miastach też stosuje się takie rozwiązania.
Sięgając całkiem niedaleko od Łodzi, znajdziemy je w Warszawie. Zapewne część z Was może kojarzyć z mediów sprawę otwarcia linii tramwajowej na tamtejsze osiedle Tarchomin. Okazało się, że nowe tory tramwajowe utknęły w polu. I to dosłownie.
Sama budowa torowiska przez Most Marii Curie Skłodowskiej trochę trwała, więc jakoś trzeba było honor tramwaju ratować. Oczywiście z pomocą przyszło zastosowanie rozjazdu nakładkowego na podkładzie z wylewki betonowej. Dzięki temu dwukierunkowe Swingi Duo mogły pomknąć od pętli Metro Młociny do tymczasowego przystanku końcowego Stare Świdry. Linia okazała się kompletnym niewypałem w tym kształcie i przy zaledwie 6-minutowym przelocie raczej jest parodią tramwaju. Na początku linia 2 jeździła normalnie, teraz kursuje już tylko w godzinach szczytu.
Jednak w przypadku stolicy trzeba było znaleźć szybkie rozwiązanie, aby – jak już wspomniałem – zaoszczędzić wstydu dotyczącego niepowodzenia. Warszawski ZTM wykorzystał pojawienie się w mieście dwukierunkowego taboru. Wstyd i tak pozostał.
Drugim dobrym przykładem jest Gdańsk. Jeden z pierwszych rozjazdów nakładkowych został położony w 2010 roku na alei Legionów. Umożliwił wówczas prowadzenie ruchu liniowego alei Rzeczypospolitej – od alei Hallera do przystanku Bajana. Tramwaje linii 2 obsługiwane były dwukierunkowymi wagonami N8C po całkowitej modernizacji.
Aktualnie Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku polecił zastosowanie takiego rozwiązania technicznego w innej części miasta. Chodzi o fragment ulicy Marynarki Polskiej od Węzła Kliniczna (drogowo-komunikacyjny) do przystanku Mostostal. Tam za ulicą Żaglową zamontowano rozjazd nakładkowy, aczkolwiek w przeciwieństwie do Warszawy już tylko na płytach betonowych.
Kursuje tam tramwajowa, szczytowa linia 7 oraz zastępcza tramwajowa linia 97. Oczywiście trasę obsługują na stałe dwukierunkowe wagony N8C. Dodatkowo, pasażerowie mogą po pokonaniu przejścia dla pieszych, przesiąść się z tramwaju na autobus i z autobusu na tramwaj.
Mam nadzieję, że i rozjazd nakładkowy oraz rozjazdy międzytorowe będą teraz powszechnie stosowane podczas remontów w Łodzi. Szczególnie, że sprzyja temu posiadanie przez miejskiego przewoźnika odpowiedniego taboru. Pamiętajmy, że oprócz zakupionych niedawno wagonów M8C są także cztery dwukierunkowe M6S. Wystarczy w nich na nowo uruchomić drugą kabinę, która jest nieużywana i zaniedbana.
W przyszłym roku ma rozpocząć się przebudowa ulicy Inflanckiej wraz z rondem Powstańców 1863 roku. Zastępczy tramwaj tak naprawdę mógłby dojechać ulicą Łagiewnicką nawet przed skrzyżowanie z Inflancką i Julianowską. Podobne rozwiązanie można byłoby zastosować także w czasie remontu wiaduktu na ulicy Przybyszewskiego. Tramwaje z jednej strony mogłyby dojeżdżać do krańcówki przy Lodowej, a z drugiej do Nutra Kaszyńskiego. Ważne jest, aby skomunikować tramwajowe linie zastępcze z autobusami zastępczymi czy autobusami już kursującymi.
Nie wiem czy ktoś pamięta że w Łodzi przed laty istniało pojęcie "krańcówka" od słowa kraniec, czyli koniec, w tym przypadku trasy. Wszędzie były "pętle" a w Łodzi "krańcówki", dawniej w Łodzi powszechnie były wykorzystywane pojazdy dwukierunkowe i torowiska nie były zakończone pętlami, a wekslami lub mijankami. Słowo "krańcówka" było i jest niezrozumiałe poza Łodzią, tak jak i do dzisiaj "migawka", to taka łódzka gwara. Nazywało to się "weksel". Sam pamiętam krańcówkę na ul. Rzgowskiej przy ul. Komorniki (dzisiaj koło Skody Zimnego). Jako mały dzieciak uwielbiałem patrzeć jak tramwaj dojeżdża do krańcówki, odczepia wagon doczepny, pierwszy wagon zmienia tor i podjeżdża tyłem po wagon doczepny. Marzyłem wtedy żeby kiedyś być motorniczym. Podobna krańcówka była na ul. Wróblewskiego przy ul. Braterskiej, do dzisiaj są tam reszki torów. Inny rodzaj krańcówki, zwany "trójkątem nawrotnym", jest w Konstantynowie Łódzkim. Nie wymaga tramwaju dwukierunkowego.
Różnica tylko taka, że w Łodzi w ostatnich latach stosowano wagony jednokierunkowe, a dziś na tym rozjeździe dzięki wagonowi 2-kierunkowemu tramwaj zmienia kierunek jazdy. Ot, taka nowinka. W Europie znana i stosowana od lat.
W świecie stosowane od lat, w Łodzi dopiero tworzymy historie.
Rozjazdy międzytorowe były nieraz stosowane. Ja tu stawiam nacisk na te nakładkowe oraz wykorzystanie w ich eksploatacji taboru dwukierunkowego.
Nie były. To były normalne rozjazdy, a nie nakładkowe.
Aż bym obaczył któregoś dnia, jak to wygląda w praktyce. Jakoś obrazowo nie umiem sobie tego wyobrazić…
Takie rozjazdy, stosowane do przebiegu linii po jednym torze były już stosowane podczas remontu torowiska na al. Mickiewicza, pomiędzy Włókniarzy a Gdańską, na pewno w latach 90 tych. Zapożyczając terminologię kolejową, w jednym kierunku tramwaj jechał po torze niewłaściwym.