fot. Narodowy Bank Polski
inwestycje komunikacja miejska organizacja komunikacji

Mniej złotówek na komunikację miejską w Łodzi. Będą cięcia w kursowaniu tramwajów i autobusów(?)

Muszę przyznać, że środa (15 stycznia) oraz czwartek (16 stycznia) przejdą na pewno do historii łódzkiego samorządu. Przez ponad 16 godzin trwa 79. sesja Rady Miejskiej w Łodzi. Sesja dość wyjątkowa i istotna, bo poświęcona budżetowi miasta na 2014 rok. Łatwo nie było.

W przeciągu tych kilkunastu godzin dowiedzieliśmy się, jak będzie wyglądał tegoroczny podział złotówek dla naszego miasta. Oczywiście w gąszczu wielu wydatków związanych z funkcjonowaniem Łodzi pojawiły się także kwoty na finansowanie komunikacji miejskiej.

Wiedziałem, że takie sesje są z natury trudne. Jednak ta w wykonaniu Platformy Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Prawa i Sprawiedliwości, Twojego Ruchu oraz Łodzi 2020, była dość męcząca. Nie tylko dla obserwatorów czy gości, ale także dla samych pań i panów radnych.

fot. Daniel Siwak

Generalnie loteria wszelakich życzeń. Wraz z tym trwało wesołe wycinanie wydatków na promocję miasta, szpitale i przychodnie, edukację seksualną, lotnisko im. Reymonta czy budowę trasy W-Z. Szczególnie, że ta ostatnia inwestycja już trwa i ma podpisane umowy z wykonawcą i na unijne dofinansowanie. Na szczęście wszystko się unormowało przed 2 w nocy.

Starałem się śledzić przebieg sesji uważnie. Jednak to nie było wcale takie łatwe, bo przerwy ogłaszano dość często. Zresztą transmisja on-line też mocno szwankowała. W paru momentach nie słychać było kompletnie niczego. Z tym śledzeniem chodziło przede wszystkim o środki przeznaczone na finansowanie kursowania łódzkich tramwajów i autobusów.

Wieloletnia Prognoza Finansowa (WPF) przedstawiona rok temu zakładała, że w tym roku finansowanie komunikacji miejskiej znów spadnie. Według jej założeń miałoby wynosić nieco ponad 362 mln złotych. To o ponad 10 milionów mniej niż w 2013 roku. Choć związki zawodowe twierdzą, że MPK dostało wtedy jedynie 349,5 mln złotych. Czyżby przewoźnik przejeździł końcówkę starego roku na przysłowiowe słowo honoru?

fot. Daniel Siwak

Wtem, całkiem niedawno pojawiła się dość niepokojąca informacja, dotycząca kwoty finansowania zbiorkomu na ten rok. Otóż miałaby ona wynosić zaledwie 331 mln złotych, czyli aż o 31 milionów mniej niż zakładano w WPF. Co prawda Komisja ds. Transportu Zbiorowego, Inwestycji Drogowych i Organizacji Ruchu Drogowego negatywnie zaopiniowała budżet, ale nie próbowano nawet dyskutować na temat transportu publicznego. W czasie sesji nie przyjęto też żadnej autopoprawki w tej sprawie.

Ostatecznie radni większością głosów przyjęli w czwartek o 01.45 kwotę 331 milionów w ramach nowego budżetu miasta. Pamiętajmy, że są to pieniądze na opłacenie usług przewozowych świadczonych przez MPK Łódź, utrzymanie i konserwację infrastruktury torowo-sieciowej wraz z podstacjami oraz na dystrybucję, drukowanie i kontrolę biletów w tramwajach i autobusach.

Jak widać ogromny zakres zadań, jak na tak uszczuplone zadnie pt. “Lokalny transport zbiorowy”. Pytanie jak to wszystko realizować, aby nic nie ucierpiało? Bez cięć, nie da się, choć na kwestiach technicznych oszczędzać nie można. {aktualizacja} Zapomniałem napisać o 35 mln złotych dokapitalizowania MPK. Jednak te środki szybko mogą pójść na pokrycie zobowiązań i wyrównanie strat, a podstawą są i tak środki dla ZDiT.

No dobrze, to już wiemy co było, teraz zastanówmy się, jakie mogą być konsekwencje takiej decyzji. Jeśli ktoś myśli, że nie będzie żadnych cięć, to niestety żyje w błogiej nieświadomości całej sytuacji. Dla przykładu prześledźmy poprzedni rok. Podjęto wtedy decyzję, aby wszystkie tramwaje kursujące po trasie ŁTR (linie 2, 3, 6, 11, 16) pojawiały się na przystankach jedynie co 12 minut, choć wcześniej podjeżdżały co 7,5 min i co 10 minut.

Przy okazji ograniczono też dwie tramwajowe linie zastępcze Z1 i Z2 – do kursów co 12/24-30 minut. Dwie linie tramwajowe (1 i 10) są nadal zawieszone. Do tego skrócono linię 50A do placu Niepodległości, osłabiając tym samym rejon alei Politechniki i dworca Łódź Kaliska. Z kolei linię 55A, która była wzmocnieniem dla linii 55 na Obywatelskiej i na Janowie zawieszono. Linia 96 została okrojona w weekendy i święta do częstotliwościowi 20-minutowej.

fot. Daniel Siwak

Wszystko wskazuje na to, że po tegorocznych wakacjach linie 8, 12 i 14 mogą kursować w tygodniu co 12 minut. Na pewno wraz z postępującą przebudową trasy W-Z ulegną znacznemu skróceniu – “12” i “14” prawdopodobnie ze Stoków i Dąbrowy do krańcówki przy Legionów. Linia 8 pojedzie z krańcówki przy Lodowej na Chochoła. Linia 13, która obecnie zabiera pasażerów co 15 minut, może zabierać ich co 20 minut. Oczywiście “solówki” w soboty i niedzielę mogą pojawić się nie tylko na liniach 4, 7 i 14. Jeśli chodzi o autobusy, to będą cięcia kolejnych kursów na kilku liniach. Być może pod nóż rzeczywiście pójdzie jakaś konkretna linia – może 59, 64 lub 90.

Warto wspomnieć o kwotach na kolejne lata, które automatycznie nasuwają kolejne dylematy. W 2015 roku zaplanowano tylko nieco ponad 365 milionów złotych. Ta kwota ma zapewnić obsługę komunikacyjną okolic Nowego Centrum Łodzi – po otwarciu dworca Łódź Fabryczna oraz przebudowanej trasy W-Z wraz nowym fragmentem na Olechowie. Do tego oczywiście pozostała część komunikacji w mieście i aglomeracji łódzkiej.

W 2016 roku na zbiorkom wydać mamy blisko 375 mln złotych, w 2017 roku – 384 mln złotych, w 2018 roku – 393 mln złotych. Magiczną barierę przekroczymy dopiero w 2019 roku, kiedy na funkcjonowanie komunikacji miejskiej w Łodzi przeznaczy się blisko 403 mln złotych. Sumę przekraczającą ponad 450 mln złotych mamy osiągnąć dopiero za 10 lat.

Przyznam szczerze, że choć smutno to pisać, ale spodziewałem się pominięcia przez skarbnika miasta, a w konsekwencji przez łódzkich radnych drastycznie niedofinansowanej komunikacji miejskiej w Łodzi. Choć ci ostatni występowali w interesie mieszkańców, jednak w zupełnie innych obszarach funkcjonowania miasta. Prezydent Zdanowska natomiast walczyła z radnymi o ogólny kompromis. Niedofinansowanie, to nie jest coś, o czym powszechnie nie było wiadomo. Ów problem trapi łódzki transport praktycznie od kilku lat. I równie długo jest marginalizowany, niestety. Zastanawiam się tylko dlaczego?

fot. Daniel Siwak

Typuję, że przy pierwszych cięciach kursów, trafią do władz miasta liczne interpelacje radnych, z dramatycznymi pytaniami – dlaczego znów tnie się kursowanie łódzkich tramwajów i autobusów? Ja już mogę odpowiedzieć na zaś – tnie się, bo zostały przyjęte tak niskie środki na komunikację. Chyba w obliczu tej całej sytuacji współczuje łódzkiemu Zarządowi Dróg i Transportu, a dokładniej mówiąc pracownikom Wydziału Transportu Zbiorowego i Parkowania. Otóż będą musieli wpasować kursowanie tramwajów i autobusów w tą mocno uszczuploną kwotę, jaką dostanie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.

Mam tylko nadzieję, że szanowny dyrektor Grzegorz Nita nie zakomunikuje któregoś dnia, że większa ilość pojazdów spowodowałaby zakorkowanie danej trasy, dlatego częstotliwości są na niej zmniejszane. A jak dobrze pamiętamy, taką wytłumaczenie słyszymy stale na temat 12-minutowego taktu na trasie ŁTR. Tylko wcześniej tramwaje jeździły częściej i nic się nie korkowało, a przede wszystkim pasażerowie nie jeździli stłoczeni. Ostatnio dość często odzywa się “klub zgniecionego pasażera w tramwajach linii 2”. Co więcej toczące się remonty też nie są powodem do cięć kursów.

Oczywiście są też inne skutki przeznaczenia mniejszych środków na transport zbiorowy, niżeli mniejsza ilość tramwajów i autobusów na ulicach Łodzi, czy ograniczona częstotliwość. Mam tutaj na myśli praktycznie bezpowrotne odwracanie się pasażerów od komunikacji. A z takim zjawiskiem możemy mieć do czynienia w sytuacji, kiedy na naszą linię będziemy musieli długo czekać. Już nie wspomnę o tym, że w taki sposób nie zachęcimy kierowców skłonnych do korzystania z komunikacji miejskiej, aby wybrali taki sposób podróżowania po mieście.

komentarzy

Kliknij tutaj, aby dodać komentarz

  • Trochę to jest tak, że zacierają nam się kompetencje przewoźnika i organizatora transportu. Dlatego czasem MPK sobie na wiele pozwala. Moim zdaniem znacznie sprawniej spółka funkcjonowałaby na zasadach rynkowych i tylko w roli przewoźnika.

  • Biorąc pod uwagę, że w 2013 roku miało trafić do portfela Łodzi 138 mln złotych z biletów, a trafiło 77milionów. Ale władze Łodzi czarowały rzeczywistość mówiąc, że łodzianie przesiedli się do komunikacji 😉 W tym roku hebelki są bardziej wyśrubowane, bo z biletów ma trafić 149 milionów. Stawiam, że trafi nieco ponad połowa tej kwoty. Wszystko zależy od skali cięć.

  • Bo _teoretycznie_ (w praktyce wielu prowadzących olewa ten debilizm) kierowca może załączyć ogrzewanie/klimatyzację dopiero na polecenie CR MPK, które jest zobowiązane wydać takie polecenie jeśli temperatura będzie niższa niż 0 st.C/przekroczy 25st.C.
    Nieważne, że w autobusach włączenie podstawowego ogrzewania jest darmowe (koszty zaczynają się dopiero po załączeniu pieca), a w "tramwajach" temperatura wewnętrzna jest równa zewnętrznej (plus wiatr z nieszczelności, plus wietrzenie na każdym przystanku)

    Nie powinno być prawie żadnych dyspozycji włączenia klimatyzacji – w umowie powinny być widełki temperatur WEWNĄTRZ pojazdu (np. 12-24), powinna to kontrolować automatyka (która już tam jest), odnośnie klimatyzacji powinno być ustalenie że przy prognozowanej temperaturze powyżej 24 st.C pojazdy wyjeżdżają z zablokowanymi oknami i załączonym automatem, jeśli temperatura niespodziewanie wzrośnie, CR wydaje polecenie włączenia klimatyzacji i blokady okien na mieście

  • Brak wzrostu cen biletów było hucznie ogłaszane przez Prezydent Zdanowską, za to cięcia budżetowe i obcinanie lini, które jest sprzeczne z polityką zrównoważonego transportu będzie zapewne przemilczane. Pozostawać będzie tylko podziwiać nowy dworzec przesiadkowy podczas 20 min. oczekiwania na tramwaj.

  • Kwestia temperatur od dawna jest mocno dyskusyjna. Normalnie pewnie dyspozycję o włączeniu ogrzewania czy klimatyzacji wydałby ZTM. A tak mamy jakieś kosmiczne wytyczne. Pamiętam, kiedy na zewnątrz było 24 stopnie, ale mocno grzało słoneczko, jednak kierowca nie mógł włączyć klimy (dla pasażerów). To samo, jak było 5 stopni, nie mógł włączyć ogrzewania (dla pasażerów)

  • Trudno żeby było inaczej jeśli miasto nie jest w stanie wymusić na MPK obniżenia kosztów działania (choćby przez bardziej efektywne wykorzystanie taboru i dojście do rozsądnego wskaźnika uruchomienia), w dodatku MPK może manipulować miastem, podobno też wymuszając szkodliwe regulacje w zakresie komfortu podróży (rzekomo to MPK naciskało na ten nieeuropejski zapis w umowie dotyczący włączania ogrzewania/klimatyzacji przy temperaturach ZEWNĘTRZNYCH 0/25 st.C)

    Przy czym o ile optymalizacja działania MPK może przynieść spore oszczędności, to jednak przed wzrostem kosztu usług nie uciekniemy, więc budżet (po ogarnięciu kosztów ze strony MPK) powinien każdego roku rosnąć o wskaźnik inflacji lub jego dwukrotność, a to tylko żeby zachować stan jak wpoprzenim roku

ARCHIWUM

STREFA SPOŁECZNOŚCIOWA

DOCENIASZ MOJĄ PASJĘ?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

INFORMATOR KOMUNIKACYJNY