Nie jest żadną tajemnicą, że Łódź ma jeden z najstarszych tramwajowych parków taborowych w Polsce. Brak równowagi pomiędzy zakupami autobusów i tramwajów jest widoczny na ulicach miasta. Prawda jest brutalna, bo takich zapóźnień się nie da nadrobić w rok czy dwa. Jednak powoli to się zmienia.
Czasami człowiek zazdrości innym miastom sprawniejszego procesu wymiany taboru. Prócz Warszawy, która jest liderem w tym temacie, dość dobrze radzi sobie Gdańsk czy Kraków. Obydwa miasta prócz kupna nowych wagonów remontują także używane, sprowadzane często z Niemiec. Jednak skala takich inwestycji jest zdecydowanie większa niż w naszym mieście.
Niedawno Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne poinformowało, że pozyskało środki na zakup nowych tramwajów niskopodłogowych. Wagony oraz wyposażenie do ich serwisowania ma kosztować w sumie nieco ponad sto milionów złotych. Kolejnych siedemnaście milionów ma zostać przeznaczonych na budowę nowej hali techniczno-naprawczej.
Dwanaście tramwajów, o których mowa ma nie różnić się standardem od tych kursujących na linii 10. Będzie w nich monitoring części pasażerskiej, elektroniczne tablice boczne z funkcją prezentacji tzw. choinki, biletomat czy klimatyzacja. Nie wiadomo jeszcze, czy przewoźnik postawi na więcej miejsc stojących kosztem siedzących. – W przeciągu najbliższych tygodni powinniśmy podpisać umowę o dofinansowanie. Mam nadzieję, że proces wyboru dostawcy nowych tramwajów oraz wykonawcy nowej hali zakończy się jeszcze w tym roku – poinformował Zbigniew Papierski, prezes MPK Łódź.
Nie znamy jeszcze dostawcy, ale wiemy, że wspomniane tramwaje mają już przydzielone zadanie. Będą obsługiwać linię 14 (Dąbrowa – Dworzec Łódź Żabieniec). To dość ciekawa linia, która w czasie ponad 40-minutowego kursu łączy jeden przystanek kolejowy (Łódź Dąbrowa) z dwoma dworcami kolejowymi (Łódź Kaliska i Łódź Żabieniec). Po drodze mija także szpital im. Korczaka, Muzeum Kinematografii, Galerię Łódzką, Urząd Marszałkowski czy uniwersytecki szpital im. Wojskowej Akademii Medycznej. Pasażerowie na pewno się ucieszą, bo zarówno na Żubardź, jak i na Dąbrowę żadne niskopodłogowe wagony regularnie nie jeździły.
Do pełni szczęścia trzeba by jeszcze wyremontować niektóre odcinki torowisk, po których miałyby poruszać się te nowe wagony. Nie warto stosować takich praktyk, jak Szczecin, który wysyła niskopodłogowe Pesy na krzywe torowiska. Przede wszystkim chodzi o modernizację krańcówki Dąbrowa. Następne w kolejce jest skrzyżowanie ulicy Dąbrowskiego z aleją Śmigłego Rydza oraz aleja Włókniarzy – na odcinku od ulicy Struga do ulicy Legionów (wraz ze skrzyżowaniem). Na szczęście ta przedostatnia pozycja będzie elementem projektu „Tramwaj dla Łodzi”, o którym już kiedyś pisałem w szczegółach. Ten sam projekt zakłada również zakup kolejnych 30 nowych tramwajów.
Tyle o tramwajach. Czas napisać kilka słów o autobusach elektrycznych. W tym samym czasie, w którym MPK Łódź składało wniosek na zakup dwunastu nowych tramwajów, powstał także drugi wniosek. Ten dotyczył zakupu siedemnastu autobusów elektrycznych wraz z budową zaplecza technicznego do ich obsługi. Znalazłoby się ono na terenie Zakładu Eksploatacji Autobusów nr 1, który ma być modernizowany w najbliższych latach. Plan był taki, aby te ekologiczne pojazdy wyjechały na ulice naszego miasta najpóźniej do końca 2018 roku. Teraz już wiadomo, że tak się nie stanie.
Przewoźnik nie otrzymał bowiem unijnego dofinansowania na ich zakup, a z własnych środków taki zakup jest praktycznie niemożliwy. – Nie ukrywam, że bardziej zależało nam na tramwajach, bo tutaj mamy ogromne potrzeby. To, że teraz nie dostaliśmy dofinansowania, to nie oznacza, że w przyszłości także takiego dofinansowania nie dostaniemy. Autobusy elektryczne tak, ale nie teraz i nie za wszelką cenę – wyjaśnił prezes MPK Łódź. Oznacza to tyle, że dwanaście lub siedemnaście elektrycznych pojazdów pojawić się może dopiero w latach 2019 – 2021. Naturalnie o ile do tego czasu nie zmieni się koncepcja ich użytkowania.
Ta ostatnia zakładała zakup pojazdów ładowanych za pomocą specjalnego odbieraka prądu, czyli pantografu. Jest to nieco droższe rozwiązanie niżeli tradycyjne ładowanie za pomocą wtyczki, ale za to nadal zdecydowanie tańsze niż ładowanie indukcyjne. „Elektryki” byłyby przypisane do linii autobusowych, które zaczynają swoją trasę na krańcówce przy ul. Wydawniczej i kończą na krańcówkach na Retkini i Teofilowie Przemysłowym. Z tych informacji wynikało by, iż chodzi o linie 80 (Wydawnicza – Kusocińskiego) i 83 (Wydawnicza – Szczecińska Cmentarz). Sama krańcówka przy Wydawniczej ma być przebudowywana w ramach prac nad Nowowęglową II. Pytanie, czy przy tych pracach powstanie infrastruktura techniczna pod przyszły punkt ładowania?
Jeśli sięgnąć nieco w przeszłość to temat autobusów elektrycznych w Łodzi wcale nie jest nowy. W czasie Dni MPK Łódź, które obyły się w 2011 roku można było zobaczyć prototypowy model autobusu miejskiego Solaris Urbino 8,9 LE electric. Ówczesny wiceprezes Radosław Podogrocki przedstawił plan nowej obsługi komunikacyjnej ulicy Piotrkowskiej. Miał on polegać na wprowadzeniu nowego rodzaju pojazdów jakimi są właśnie ekologiczne autobusy elektryczne. Na planach ostatecznie się skończyło, bo nikt na razie nie myśli o takim środku transportu na reprezentacyjnej ulicy miasta. Funkcję transportową – co widać w statystykach wypożyczeń – przejęły chwilowo jednoślady Łódzkiego Roweru Publicznego.
Warto wspomnieć, że Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne cały czas myśli o wymianie tradycyjnego, czyli spalinowego taboru autobusowego. Ostatnia dostawa czterdziestu leasingowanych pojazdów – Solarisów Urbino (12 i 18-metrowych) miała miejsce w 2015 roku. W najbliższym czasie planowane są kolejne długoterminowe wynajmy. Najnowsze plany zakładają zakup 34 autobusów o długości dwunastu metrów. Nowe miejskie pojazdy z klimatyzacją, biletomatami oraz monitoringiem trafiłyby do Łodzi w przyszłym roku. Najprawdopodobniej kolejna dostawa autobusów będzie obejmowała autobusy przegubowe. Miejski przewoźnik powinien przez to zachować równowagę przy pozyskiwaniu nowego taboru.
Bardzo niepewny jest za to los wymiany najmniejszych autobusów we flocie przewoźnika. Obecnie eksploatowane Jelcze Vero coraz bardziej się starzeją. Przydałoby się najzwyczajniej zamienić je na lepszy model. Jednak przeszkodą do tego jest tworzona właśnie siatka połączeń autobusowych i tramwajowych. Chodzi o to, że nie ma jeszcze szczegółów – przynajmniej w publicznym przekazie – co do konkretnych tras. Stąd trudno zorientować się, gdzie i jakie autobusy będą naprawdę potrzebne. Sam termin zakończenia prac nad reorganizacją komunikacji, które odbywają się w ramach akcji „Łódź Łączy” był już przekładany. Mieliśmy zmiany tras poznać w te wakacje, potem we wrześniu, a teraz najprawdopodobniej efekt pracy urzędników i społeczników (przekonsultowane i ostateczne trasy) poznamy dopiero w przyszłym roku.
Weźcie też pod uwagę, że przez 10 lat zmniejszy się zapotrzebowanie na komunikację miejską. Miasto się w szybkim tempie wyludnia, i zapotrzebowanie na komunikację zmniejszy się o około 10 %. Nie oznacza to likwidacji tras, ale napewno to że dzis potrzebujemy np 300 tramwajów, za 10 lat może będziemy potrzebować 250. Niepewne są losy tramwajów podmiejskich. Jeżeli w ciagu 10 lat nie zostana wyremontowane, możliwe że zostaną zlikwidowane. Wtedy zamiast tych 250 może będziemy potrzebować tylko 200. To smutna prawda, ale realna – mijają kolejne lata, a remontów poza Łodzią brak – most w Ozorkowie został wyremontowany wraz z kawałkiem torowiska, ale co z tego gdy cała trasa wymaga remontu. Tak samo z linią lutmoierską i pabianicką. Co do tramwajów w samej Łodzi jestem spokojny – z obecnym prezydentem przez 10 lat dużo zmienimy. Cały czas inwestujemy w tramwaje – nawet odstąpiono od likwidacji torowisk na Koziny czy Chochoła, aczkolwiek nadal czekamy na remonty tych odcinków.
Co to tramwajów to sytuacja jest tragiczna. Nie dość, że tabor to w większości ledwo jeżdżący szrot psujący się co chwila, to w dodatku jest wysokopodłogowy. Na większości linii nie ma żadnego niskacza (bo krzywe tory i MPK ma za mało niskopodłogowców), a zgodnie z modelem zrównoważonego transportu chcą zmuszać do przesiadek z autobusu do tramwaju. Dla wielu osób tramwaje są niedostępne z powodu wysokiej podłogi. Ponadto tramwaje w Łodzi w porównaniu do autobusów są strasznie awaryjne z powodu wyeksploatowania taboru i infrastruktury. Przez stan infrastruktury jadą zazwyczaj znacznie wolniej od autobusów, co wydłuży czas podróży.
Co do autobusów, to trzeba wymienić ledwo jeżdżące Volvo 7000, telepiące się dostawczaki Vero. Należy myśleć o wymianie M121MB, wysokich Conecto i Volvo 7700A. Potem do wymiany Citaro z roczników 2006, 2007.