Nie będę ukrywał, że łódzkie lotnisko nie gościło za często na łamach tego bloga. Być może to błąd. Tymczasem pierwszy miesiąc nowego roku przyniósł dość zaskakującą wiadomość z Lublinka. Kiedy pojawiła się informacja, że magistrat chce sprzedać Port Lotniczy im. Władysława Reymonta, to wypadałoby coś jednak napisać. W skali krajowej branży lotniczej to niespotykane posunięcie. Czy oznacza to, że nad dumą byłego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego właśnie zbierają się czarne chmury?
Tłumaczenie po stronie miasta jest dość proste, by nie napisać, że naiwne – Doszliśmy do ściany. Z łódzkiego lotniska praktycznie nic nie lata. Przyzwoicie działa jedynie cargo. Władze lotniska zrobiły bardzo wiele, żeby utrzymać dotychczasowe połączenia i walczyć o kolejne loty, ale te działania nie przyniosły skutku – przyznał Adam Pustelnik, wiceprezydent Łodzi. Po latach dokładania kilkunastu milionów złotych rocznie nastąpiła dość późna refleksja. W sumie lepiej późno niż wcale.
A może było to takie publiczne przyznanie się między wierszami, że zarząd spółki nie sprawdził się i jest na tak zwanym wylocie? Raczej nie, nie mówi się nic (na razie) chociażby o zwolnieniu dotychczasowej szefowej portu lotniczego – Anny Midery. Gdyby rozpoczęta w 2017 roku kadencja miała się zakończyć w obecnych okolicznościach, to pewnie byśmy o tym już usłyszeli. Tak czy inaczej szykuje się nowy rozdział w 95-letniej historii łódzkiego lotniska.
Władze Łodzi mają nowy pomysł, który obok sprzedaży Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta, przyszedł im do głowy w czasie prac nad nową strategią miasta. Bardzo podoba mi się to użyte określenie, że Lublinek miałby się stać “oknem na Europę dla azjatyckich partnerów”. Normalnie łykam to jak pelikan, a tak na serio chodzi o powracający pomysł ze stworzeniem hubu logistycznego, który pomagałby firmom m.in. z Chin, w rozwijaniu międzynarodowych biznesów w Polsce.
Pamiętam z dawnych czasów, że nasze lotnisko chętnie dzieliło się statystykami ze swojej działalności. Zajrzałem więc na stronę internetową, gdzie takie dane nadal się znajdują. Skoro tak bardzo chcemy, żeby funkcja cargo zdominowała Lublinek, to spojrzałem na te dane na przez pryzmat ostatnich pięciu lat. W 2015 roku przewinęło się 6,4 tys. ton towarów, chociaż najwięcej odprawiono w 2017 i 2018 roku – odpowiednio 7,8 i 8,1 tys. ton. Dla porównania największy port lotniczy w kraju – Lotnisko im. Chopina obsłużyło kolejno 58,2 tys. (rok 2015), 84,3 tys. (rok 2017) i 24,6 tys. ton (rok 2018). Te dane pochodzą z kolei od Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Na marginesie dzisiejszego tematu warto wspomnieć też o kierunkach (nie czarterowych), które do tej pory były w ofercie naszego lotniska. Przez ostatnich pięć lat łodzianie mogli latać do Amsterdamu (Adria), Pragi (Czech Airlines), Monachium (Lufthansa), Edynburga (Czech Airlines), Paryża (Adria), Aten (Ryanair), Londynu (Ryanair), Dublina (Ryanair), East Midlands (Ryanair). Przez wybuchem epidemii koronawirusa głównymi kierunkami z Łodzi była Wielka Brytania i Irlandia, bo loty do Monachium niemiecka Lufthansa zawiesiła w październiku 2019 roku. W statystykach we wspomnianym wcześniej okresie, najlepszy był 2015 rok, z liczbą 287,6 tys. pasażerów, a potem rok 2016 – 241,2 tys. i rok 2019 – 241,7 tys.
W roku koronawirusowym, czyli w 2020 z lotniska w Łodzi skorzystało 75,2 tys. pasażerów oraz wysłano 5894 ton towarów.
Co ciekawie, w wizji wiceprezydenta Pustelnika pojawia się temat podłączenia lotniska do sieci autostrad oraz doprowadzenie linii kolejowej na teren Lublinka. Teoretycznie rejon ten zyska połączenie drogowe, budowany jest przecież przy ul. Maratońskiej węzeł Łódź Retkinia na drodze ekspresowej S14. W pewnej bliskości mamy także aleję Bartoszewskiego, która wkrótce będzie ułatwiała dojazd do autostrady A1 i drogi ekspresowej S8. Natomiast w kwestii kolei, to nie można napisać nie za wiele.
PKP Polskie Linie Kolejowe do 2023 roku nie przewidują inwestycji w łącznik kolejowy, realizowanej ze środków Krajowego Programu Kolejowego lub będącego kontynuacją kolejnego etapu projektu zrealizowanego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego na lata 2007-2013 czy 2014-2020. Co prawda na liście priorytetowych inwestycji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego, prezentowanej jakoś siedem, osiem lat temu znajdował się projekt budowy linii kolejowej do lotniska.
Nawet miałaby przy terminalu powstać stacja końcowa. Jednak w obliczu rozpoczęcia realizacji tunelu średnicowego, planowanej przebudowy dworca Łódź Kaliska czy reaktywacji wiaduktu wschodniego, kolej do Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta zdaje się być inwestycją zdecydowanie poza podium. Wydaje mi się też, że zmiana władzy w regionie także spowodowała, że jakiekolwiek zaczątki tego pomysłu zostały odłożone do szuflady.
Dodaj komentarz