Po wielu dniach, a raczej miesiącach wracam na plac Wolności. Pod koniec maja pisałem, że Zarząd Inwestycji Milejskich w Łodzi nie zaakceptuje naprawy jezdni betonem, a Trakcja nagle zamilkła i przestała wypowiadać się publicznie. Sytuacja na tej nowej przestrzeni wokół pomnika Tadeusza Kościuszki zmieniła się diametralnie. Co istotne, z każdym tygodniem stan nawierzchni jezdni jest coraz gorszy i żadne doraźne naprawy tutaj nie pomogą.
Muszę przyznać, że patrząc na aktualny stan nawierzchni tego miejsca, to na myśl przychodzą mi od razu dwie inne ulice. Chodzi konkretnie o ulicę Boya-Żeleńskiego na Bałutach oraz ulicę Jaracza w Śródmieściu. Obydwie muszą zostać teraz wyremontowane kolejny raz, bo stan ich jezdni był wręcz katastrofalny. Na Boya-Żeleńskiego okolicznym mieszkańcom na pewno utkwiły zapadające się fragmenty nawierzchni. Z kolei na Jaracza klinkierowa kostka na prawym pasie zaczęła klawiszować oraz żyć własnym życiem.
Do sytuacji z placu Wolności odniósł się pod koniec minionego tygodnia łódzki magistrat. Jego rzecznik Paweł Śpiechowicz, na łamach “Wyborczej” wyjaśnił, że “doszło do poluzowania się kostki granitowej, szczególnie w miejscu rozjazdów tramwajowych“. Dodał, że “żądanie [wystosowane przez Stowarzyszenie LDZ znaczy ŁÓDŹ] położenia nowej nawierzchni na placu Wolności oraz ulicach Nowomiejskiej i ul. Legionów, jest bezzasadne“. Ktoś by powiedział, że ocena bardzo wygładzona. Przyjrzyjmy się więc sytuacji z bliska.
Festiwal usterek nawierzchni na placu Wolności
Pierwszym i podstawowym problemem, od którego wszystko się zaczęło były przestrzenie pomiędzy szynami w miejscach, gdzie krzyżują się ze sobą tory tramwajowe. Po jakimś czasie, za sprawą opadów deszczu powstawały tzw. wychlapy. To są takie miejsca, najczęściej właśnie przy szynach, skąd wypływa woda dostająca się pod podkład lub ułożoną kostkę. W ramach naprawy zdemontowano dotychczasową granitową kostkę i usunięto “starą” podbudowę. Powstały ubytek zalano szybko schnącym betonem. Taki sposób szybko stał się bardzo kontrowersyjny, czemu dziwić się w ogóle nie można.
Jednak teraz – w sierpniu – pół roku później, skala usterek nawierzchni przybrała na sile. Przede wszystkim pojawiły się ubytki w wypełnieniu granitowych kostek. Jest ich kilkanaście na odcinku, gdzie powstałą nowa nawierzchnia jezdni. W wielu miejscach fuga zaczęła się wykruszać, co powoduje klawiszowanie kostek oraz ich obłupywanie pod wpływem ruchu pojazdów. Na tym sprawa się nie kończy. To co napisałem wcześniej z kolei powoduje, że woda pod każdych opadach deszczu osłabia podbudowę, a sama kostka się zapada. Zimą, jeżeli nawierzchnia nie zostanie naprawiona, woda dodatkowo będzie zamarzać i rozsadzać nawierzchnię z ubytkami. No i najnowsza sprawa, czyli specjalna masa poliuretanowa służąca do uszczelniania przestrzeni między szyną a nawierzchnią jezdni. Ta zaczyna się wybrzuszać.
Pośpiech był chyba złym doradcą
I tutaj wrócę do tłumaczeń Urzędu Miasta Łodzi. Owszem, doszło do poluzowania się granitowej kostki, którą wyłożono jezdnię na placu Wolności. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jednak ważne są potencjalne przyczyny, a tutaj można mówić o niekorzystnych warunkach pogodowych i pośpiechu, jaki towarzyszył pracom brukarskim. Jak wiemy z pewnego przysłowia: Pośpiech jest złym doradcą. Ktoś w ogóle mógłby powiedzieć, że problem – poza miastem – ma wykonawca, czyli w tym przypadku firma Trakcja. Otóż tak, ale żeby było wesoło problem dotyczy również dalszego odcinka. A odcinek ulicy Legionów w stronę skrzyżowania z ulicą Zachodnią wykonywała najbardziej zmotywowana firma w Łodzi – Balzola.
Obawiam się, że bez kilkudniowego wstrzymania ruchu indywidualnego oraz komunikacji miejskiej, tym razem nie obędzie się. Liczba miejsc, w których trzeba przeprowadzić prace brukarskie na jezdni placu Wolności, jest zbyt duża i obejmuje obydwa kierunki jazdy. Poza tym nie wiem czy nie trzeba będzie wymienić podbudowy na większych fragmentach, a to wraz z układaniem na nowo kostek oraz fugowaniem będzie trwało. Zupełnie inną sprawą jest to, że dobrze byłoby to zrobić przed zimą. Opady marznącego deszczu czy śniegu, przy minusowych temperaturach, mogą spowodować rozsadzenie uszkodzonej wcześniej kostki.