fot. Daniel Siwak
informacja pasażerska komunikacja miejska organizacja komunikacji

Zarząd Transportu Miejskiego. Jak to funkcjonuje w Warszawie, Gdańsku, Lublinie i Rzeszowie?

Całkiem niedawno zastanawiałem się czy Zarząd Transportu Miejskiego w Łodzi, to tylko marzenie miłośnika czy komunikacyjna konieczność u progu przyszłorocznej reformy komunikacji miejskiej? No bo jeśli nie teraz powołać taką instytucję, to kiedy? Lepszej okazji chyba by nie było, szczególnie biorąc pod uwagę deklarację władz miasta.

Jakby nadal pozostaję w tematyce związanej z zarządzaniem i funkcjonowaniem transportu publicznego w mieście. Jednak tym razem chciałem spojrzeć na sprawę pod zdecydowanie szerszym kątem i na pewno spoza łódzkiego biurka. W mojej głowie zrodziło się dość istotne pytanie w tej sprawie – jak to wygląda w innych miastach?

Dlatego postanowiłem zrobić w tym temacie mały rekonesans. Poprosiłem przedstawicieli sześciu polskich zarządów transportu miejskiego o konkretne informacje. Wybrałem trzy duże miasta – Poznań (548 tys. mieszkańców), Gdańsk (461 tys.) i Warszawę (1,7 mln) oraz trzy mniejsze miasta – Lublin (343 tys.), Rzeszów (183 tys.) i Kielce (199 tys,).

fot. Daniel Siwak

Chciałem wiedzieć między innymi ile wynosiły koszty organizacji komunikacji za ubiegły rok, jaką kwotę miasto wydaje na funkcjonowanie danego Zarządu Transportu Miejskiego, czy komunikacyjne urzędy organizują przetargi na obsługę linii oraz jaki tabor posiadają? Na moje pytania odpowiedzieli: Igor Krajnow (rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie), Zygmunt Gołąb (rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku), Justyna Góźdź (rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie) oraz Anna Kowalska (dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie). Przedstawiciele Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu (miasto zielonych bimb i trykających się koziołków) oraz Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach (miasto Scyzoryka, czyli rapera Liroya) jakoś nie znaleźli czasu, aby podzielić się odpowiedziami na nurtujące mnie pytania.

Pozwólcie, że zacznę od najbliższego Łodzi miasta, czyli od stolicy. Według najnowszych danych rocznie porusza się po niej ponad miliard pasażerów, stąd Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie zarządza największą siecią komunikacji miejskiej w naszym kraju. Po stolicy kursują 231 linie autobusowe dzienne (miejskie, podmiejskie, przyspieszone, ekspresowe), 41 linii autobusowych nocnych (miejskie i podmiejskie), 26 linii tramwajowych (miejskie), 4 linie Szybkiej Kolei Miejskiej oraz 2 linie metra. Roczny budżet na komunikację miejską wynosił ok. 2,5 miliarda złotych, natomiast 58 mln złotych to roczne koszty funkcjonowania urzędu. Na co dzień pracuje w nim 659 osób, a w garażach znajduje się 39 samochodów (m.in. nadzór ruchu, pogotowie przystankowe). W stolicy jest blisko 4,2 tys. przystanków, z czego ponad połowa jest wyposażona we wiaty, a pozostała to same słupki oraz ławki. Za informację pasażerską w internecie, na przystankach, w pojazdach i w punktach sprzedaży biletów oraz za emisję biletów i sprzedaż biletów bezpośrednio odpowiada sam ZTM Warszawa. Organizator zleca obsługę linii także prywatnym podmiotom (PKS Grodzisk Mazowiecki, ITS Michalczewski, Mobilis). Dotyczy to pojedynczych linii jak i całych obszarów miasta. Większość linii obsługuje miejski przewoźnik – Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie. Transportowy urząd w tym mieście nie posiada taboru, który przekazuje przewoźnikom.

Co sądzę o komunikacji miejskiej w Warszawie? Mieszkając niegdyś na Tarchominie (za czasów bez Mostu Marii Skłodowskiej-Curie) bardzo ją sobie chwaliłem, choć mój dojazd do biura trwał godzinę. Rano dojeżdżałem na przesiadkę do metra linią ekspresową (minimalna liczba przystanków) w kilka minut. Popołudniami mogłem pozwolić sobie na dojazd z metra do domu linią przyspieszoną (ograniczona liczba przystanków), która i tak stawała w korku na Moście Grota Roweckiego. Moim zdaniem dość dobrze sprawdza się podział na różny rodzaj linii oraz system przystanków “na żądanie”. TRAMBUSpasy i BUSpasy mają ułatwić poruszanie się po mieście. Na bieżąco pozyskiwany tabor niskopodłogowy też nie jest bez znaczenia. Informacja pasażerska na przystankach oraz w internecie jest czytelna. Bardzo podoba mi się możliwość przejazdu w pociągach WKD (Warszawska Kolej Dojazdowa) i KM (Koleje Mazowieckie) na bilecie dobowym (15 i 26 zł).

fot. Daniel Siwak

Roczna liczba pasażerów, którzy korzystają z gdańskiej komunikacji wynosi ok. 168 mln. Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku jest największym organizatorem transportu na Pomorzu. Zarządza 75 liniami autobusowymi dziennymi (miejskie, szczytowe, podmiejskie), 11 liniami autobusowymi nocnymi (miejskie i podmiejskie) oraz 11 liniami tramwajowymi (miejskie). Roczny budżet na komunikację miejską to jedynie 282 miliony złotych, natomiast 15,4 mln złotych to roczne koszty funkcjonowania urzędu. Kwotę 242 tys. złotych przeznacza się na promocję komunikacji miejskiej. Na co dzień pracują w nim 84 osoby, a w garażach znajduje się 7 samochodów (m.in. nadzór ruchu, sekcja przystankowa). W Gdańsku jest blisko 1,1 tys. przystanków, z czego ponad połowa jest wyposażona we wiaty, a pozostała to same słupki. Za informację pasażerską w internecie, na przystankach, w pojazdach i w punktach sprzedaży biletów oraz za emisję biletów (poza biletami MZKZG) i sprzedaż biletów bezpośrednio odpowiada ZTM Gdańsk. Organizator ten zleca obsługę linii także prywatnym podmiotom (PKS Gdańsk i Warbus). Dotyczy to wszystkich linii autobusowych przekraczających granice administracyjne Gdańska i obsługujących gminy sąsiednie. Transportowy urząd w tym mieście nie posiada taboru, który przekazuje przewoźnikom.

Gdańską komunikację miejską poznaję od niedawna. Jednak odnoszę takie wrażenie, że to miasto tym środkiem transportu stoi. Do Stoczni Gdańskiej dojadę tramwajem, w okolice Starego Miasta dojadę tramwajem. Nawet na plażę dojadę tramwajem! Autobusem jechałem dwa razy – z i na tamtejsze lotnisko. Ogromny plus to większość wydzielonych torowisk, węzły na pętlach oraz spora liczba niskopodłogowego taboru. Zresztą mamy tutaj też inne podejście do komunikacji. Dla przykładu – pętla Łostowice Świętokrzyska i pętla (w formie weksla) PKM Gdańsk Brętowo to świetne przykłady, jak integrować różne środki transportu – autobus z tramwajem lub tramwaj z pociągiem. Co do biletów, to chętnie korzystam z tych emitowanych przez Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej. Bilet dobowy kolejowo-komunalny dwóch organizatorów (17 zł) lub kolejowo-komunalny wszystkich organizatorów (20 zł) opłaca się bardziej niżeli taki sam, ale na komunikację miejską jedynie w Gdańsku (12 zł).

Z Pomorza zawędrowałem na tzw. ścianę wschodnią. Tutejszą komunikacją każdego roku podróżuje 115 milionów pasażerów. Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie organizuje transport w stolicy regionu. W ramach tamtejszej komunikacji miejskiej funkcjonuje 48 linii autobusowych dziennych (miejskie i podmiejskie), 3 linie autobusowe nocne (miejskie i podmiejskie) oraz 12 linii trolejbusowych (miejskie). Roczny budżet na komunikację miejską to 132 mln złotych, natomiast 7,6 mln złotych to roczne koszty funkcjonowania urzędu. Kwotę 55 tys. złotych przeznacza się na promocję komunikacji miejskiej. Na co dzień pracuje w nim 79 osób, a w garażu znajduje się zaledwie 1 samochód służbowy. W Lublinie znajduje się 730 przystanków, aż 355 z nich jest wyposażonych w wiaty przystankowe, pozostała to liczba to same słupki przystankowe. Za informację pasażerską w internecie, na przystankach, w pojazdach i w punktach sprzedaży biletów oraz za emisję biletów i sprzedaż biletów bezpośrednio odpowiada ZTM Lublin. Rozkłady jazdy na przystankach umieszcza MPK Lublin. Organizator ten zleca obsługę linii także prywatnym podmiotom (PKS Zielona Góra i Meteor). Tak jak w Gdańsku dotyczy to wszystkich linii autobusowych przekraczających granice administracyjne Lublina. Większość linii obsługuje miejski przewoźnik – MPK Lublin. Warto wspomnieć, że transportowy urząd jest właścicielem 100 autobusów (przegubowe i krótkie) i 70 trolejbusów (przegubowe i krótkie), które sukcesywnie są przekazywanie w użytkowanie miejskiemu przewoźnikowi. Zakupiono je ze środków unijnych.

fot. Daniel Siwak

O tutejszej komunikacji miejskiej mogę opowiedzieć z perspektywy pasażera, który gościł w tym ponad trzystutysięcznym mieście. Przede wszystkim podobały mi się czytelnie oznaczone przystanki przy głównych ciągach komunikacyjnych. Znalazłem na nich informację o numerach przejeżdżających linii czy ich nazwy. Niektóre z przystanków posiadają wyświetlacze systemu informacji pasażerskiej, a nawet automaty do sprzedaży biletów. Jeśli dobrze pamiętam to Zarząd Transportu Miejskiego nakazał w weekendy i święta wystawiać niskopodłogowy tabor trolejbusowy. Akurat natrafiłem na taki dzień, dzięki czemu miałem okazję podróżować najnowszymi Solarisami Trollino 12. Teraz lublinianie mają do dyspozycji także przegubowe Solarisy Trollino 18, a sieć trolejbusowa jest stale rozwijana. Zresztą Lublin jest dobrym przykładem miasta, które stawia na taki, a nie inny środek transportu.

Idąc dalej przenosimy się na południowy wschód. Tutaj roczna liczba pasażerów zamyka się w ilości 34 milionów. Zarząd Transportu Miejskiego w Rzeszowie także organizuje transport w stolicy tego regionu. Codziennie na ulice miasta wyjeżdża 46 linii autobusowych dziennych (miejskie i podmiejskie), 3 linie autobusowe nocne (miejskie) oraz 3 linie autobusowe specjalne (miejskie). Roczny budżet na komunikację miejską to 59,7 mln złotych, natomiast nieco ponad 4,5 mln złotych to roczne koszty funkcjonowania urzędu. Na co dzień pracuje w nim 80 osób a w garażu znajduje się także 1 samochód służbowy. W Rzeszowie ustawionych jest 540 przystanków, aż 356 z nich jest wyposażonych w wiaty przystankowe, pozostałe 184 to same słupki przystankowe. Za informację pasażerską w internecie, na przystankach, na Dworcu Komunikacji Lokalnej, w pojazdach i w punktach sprzedaży biletów oraz za emisję biletów i sprzedaż biletów bezpośrednio odpowiada ZTM Rzeszów. Ciekawostką jest to, że ten organizator w ogóle nie zleca obsługi linii innym przewoźnikom. Wszystkie połączenia obsługuje miejski przewoźnik – MPK Rzeszów. Ten transportowy urząd również jest właścicielem pojazdów komunikacji miejskiej. 50 autobusów (krótkie) zasilanych tradycyjnym paliwem i 30 autobusów (krótkie) zasilanych gazem CNG, przekazywane są w użytkowanie miejskiemu przewoźnikowi. Zakupiono je ze środków unijnych.

Dzisiejszym tekstem chciałem pokazać, jak wygląda organizacja transportu publicznego w różnych zakątkach Polski, ale z mocniejszym nastawieniem na istotne dla funkcji ZTM-ów liczby. I nawet nie chodzi o złotówki przeznaczane na organizację komunikacji, a chociażby na strukturę i rodzaj linii, które funkcjonują w danym mieście. Poza tym już pewnie zauważyliście, że wiele kompetencji Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku, Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie czy Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie się powtarza. Oznacza to, że taka instytucja musi posiadać stałe i jasno określone kompetencje, które pomogą w odpowiednim i sprawnym działaniu. Przy okazji za sprawą Komisji ds. Transportu Rady Miejskiej w Łodzi poznaliśmy ważne informacje. Chodzi o propozycje dotyczące reformy linii autobusowych i linii tramwajowych, która miałaby wejść na przełomie 2015 i 2016 roku. Ponieważ pytacie mnie o to, postaram się w połowie tygodnia coś o tym napisać.

komentarzy

Kliknij tutaj, aby dodać komentarz
  • W Kaliszu niedawno powołano Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. I co? I nic! Póki co działa pro forma, chyba dla wypełnienia wymogów ustawowych. Bilety i tak emitują przewoźnicy. Jak chcemy jechać po mieście autobusem ostrowskim czy pleszewskim, musimy kupować bilet tego przewoźnika. Zobaczymy, czy MZDiK zacznie w końcu realizować zadania, które powinny w założeniu należeć do niego, a emisja wspólnych biletów takim przecież jest.

  • Witam Pana!
    Na samym wstępnie pragnę zaznaczyć, że jestem codziennym użytkownikiem komunikacji miejskiej… z wyboru 🙂
    Jestem zwolennikiem przewagi pojazdów szynowych nad kołowymi w transporcie publicznym oraz zwolennikiem wyprowadzenie ruchu samochodowego z centrum miasta.
    Od dłuższego czasu niecierpliwie czekał na plan reformy linii autobusowych i tramwajowych. Liczyłem na ciekawą i przemyślaną ewolucję dotychczasowego systemu, a spotkałem się z prawdziwą rewolucja komunikacyjną!
    Uważam, że zmiana numeracji autobusów jest świetnym pomysłem. Dziś, mimo młodego wieku i zainteresowaniu komunikacją publiczną, mam problem z odczytaniem tras typu 98A 98B itp.
    Łódzka komunikacja miejska ma być oparta na transporcie szynowym, ale mam wrażenie, że tym samym zapomnieliśmy o ogromnym znaczeniu autobusów które przejmują ruch w razie awarii linie tramwajowych. Jest to możliwe, gdy linie autobusowe i tramwajowe się powielają, co… z godnie z nowym system ma być niemożliwe.
    Przykład: Na osiedlu Olechów& Janów, zostaną położone tory tramwajowe. Osiedle zostanie skomunikowane z centrum Łodzi przy pomocy dwóch lini tramwajowych 9,10. A jednocześnie zostaną zlikwidowane lub drastycznie zmienione trasy linii autobusowych. Linia 85,85A- zlikwidowana. 82-zostanie skrócona( ciekawy pomysł). Linia 96- Skrócona, nie dojeżdża na wspomniane osiedle, Linia55 podobnie. 98-trasa skrócona,do dworca-Widzew( świetny pomysł ). Większość zmiana jest ciekawa i sam bym się pod nią podpisał, ale gdy wszystkie zmiany spojrzymy z perspektywy mieszkańca 'łódzkiej sypialni' to stwierdzimy, że w razie awarii tramwajowej zostaliśmy odcięci od świata! i przede wszystkim od centrum ! 40 tysięczne osiedle zostanie całkowicie odcięte. Władze miasta, marzą by mieszkańcy porzucili samochody i przesiedli się do komunikacji miejskiej, ale zmieniając częstotliwość kursów ( 10 i 9 odjazd co 10 min ) rezultat będzie odwrotny. Już po wyjechaniu z granic osiedla tramwaj będzie pełen! A przecież w trakcie podróży coraz więcej mieszkańców będzie chciało skorzystać z usługi. Komfort podróży spadnie. Efektywność również, bo trochę czasu upłynie zanim motorniczy zamknie wypełniony po brzegi tramwaj. To, że tramwaje będą zatłoczone jest pewne na 110% dlaczego? Ponieważ, tramwaj będzie musiał przejąć pasażerów z lini 96, która zawsze jest zatłoczona mimo bardzo atrakcyjnej częstotliwości. Tramwaje również przejma ruch z lini 98 i 85.
    Co Pan sądzi o moim pomyślę stworzenia tramwajowej lini nocnej po całej trasie WZ ?

  • No to dopiero byłby ewenement 😉 Tym razem przyznaje się, to nie był często stosowany przeze mnie skrót myślowy. No przejadłem te lubelskie miliony i co tu dużo mówić 😉

ARCHIWUM

STREFA SPOŁECZNOŚCIOWA

DOCENIASZ MOJĄ PASJĘ?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

INFORMATOR KOMUNIKACYJNY